Ból głowy rozrywa mi czaszkę, a głośny jęk Michała
przypomina mi o jego obecności i całej wczorajszej nocy. Zastanawiam się, czy
po prostu nie kazać Winiarskiemu wyjść, a sobie załatwić do końca życia pracę w
kronice towarzyskiej, tak aby przypadkiem się na niego już więcej nigdy nie
natknąć, lecz ciepłe ramię sprawia, że układam się tylko nieco wygodniej i
wzdycham ciężko, na co on opuszkiem palca gładzi moją dłoń i to jest tak
przyjemne, że rozpływam się jak nigdy dotąd przy Marku.
Ze słodkiego upojenia wyrywa mnie głośny trzask, czyjś
piskliwy śmiech, a potem jeszcze jeden huk i głośny krzyk. Michał podrywa się
gwałtownie, że osuwam się po śliskiej kołdrze na podłogę i nakłada bokserki, a
potem wybiega; postanawiam nie być gorsza i w pośpiechu narzucam na siebie
bieliznę i jego pomiętą koszulę.
Michał stoi w kuchni i wrzeszczy; wrzeszczy także Stefcia i
jej przyjaciółka, Kasia, aż w końcu słychać jak sąsiad z góry wali czymś w
podłogę, aby nas uciszyć. Zaczynam panikować, bo kompletnie nie mam pojęcia jak
przedstawić córce mojego kochanka, którego uroda onieśmielała mnie samą, a co
dopiero siedemnastoletnią dziewczynę, która miała prawo być rozchwiana
emocjonalnie z powodu rozwodu rodziców. Szczerze powiedziawszy, nie mam pojęcia,
co bym zrobiła, gdybym spotkała takiego Michała w sypialni mojej mamy
kilkanaście lat temu. O mój Boże, w tym ogromnym łóżku przykrytym ręcznie
robioną narzutą z inicjałami moimi, brata i ojca, a potem pijącego kawę z
obtłuczonego kubka taty. Nie, to byłby zbyt wielki wstrząs, jak dla mnie.
-Pójdę się ubrać.- mruczę nieśmiało i znikam w drzwiach od
łazienki. Chwilę zajmuje mi opłukanie zmęczonej twarzy, rozczesanie włosów i
wyciągnięcie z kosza na bieliznę ciuchów, które nie są skąpymi stringami i koronkowym
stanikiem albo beznadziejnie rozwleczoną koszulą nocną.
-Mamo, mogę wejść?- Stefcia wchodzi do łazienki, patrząc na
mnie karcąco, a ja wiem, że zasłużyłam sobie na coś więcej. Przecież powinnam
teraz sprzątać, gotować i narzekać, że się nie uczy i znów robić jej wyrzuty że
znów cuchnie alkoholem i papierosami oraz podejrzewać, że nie spędziła tej nocy
grzecznie u Kasi w łóżku. Zamiast tego, w mojej kuchni siedzi skacowany,
półnagi bóg seksu i nietrudno się domyślić, co tu działo się w nocy. Paskudna
ze mnie matka.
-Dlaczego nie powiedziałaś mi, że spotykasz się z Michałem
Winiarskim?- zapytała z wyrzutem, a ja z wrażenia usiałam na wannie, próbując
opanować drżenie rąk. Cholera jasna.
-Skąd ty go znasz?- sądząc po jej minie, było to naiwne
pytanie. Zacmokała z wyższością, podziwiając swoje czerwone paznokcie.
-Wszyscy go znają. To światowej klasy gracz Skry Bełchatów,
za którym ugania się cała Polska, a ty ukrywasz przede mną fakt, że się znacie.
Naprawdę, dzięki mamo. Naprawdę przykro by mi było dowiedzieć się o tym z
ciach, to takie żenujące.- aby się nie kompromitować bardziej nie zapytałam, co
to są, do kurwy nędzy ciacha i nie skomentowałam informacji, że wszyscy się w
nim podkochują.
-Stefa, to nie tak.- westchnęłam, zastanawiając się nad
dalszą częścią odpowiedzi. Bo niby jak to było? Mam przyznać się dziecku, że po
prostu zaciągnęłam go, albo on mnie, jak kto woli, do łóżka?
-Przygoda na jedną noc?- nawet nie mam siły jej okrzyczeć.
To nie moje dziecko, tylko szatana.
-Naprawdę się cieszę, że przeleciałeś moją mamę. Ostatnio
kompletnie zdziczała, ciągle tylko zastanawia się, co zrobiła nie tak i
dlaczego ten nadęty burak odszedł.- niemalże widzę, jak wzrusza ramionami,
chociaż stoję schowana między szafką na buty a wieszakiem na płaszcze, który
dziwnie się chyboce.
-Nadęty burak?- Stefcia, mamusia cię kocha, pójdziemy na
zakupy, cholera jasna, kupię ci te okropne żółte glany, będziesz mogła sobie
zrobić piąty kolczyk w uchu, chodzić na całonocne imprezy i słuchać Iron Maiden
na pół bloku, nie będę krzyczeć o te wszystkie banie z matmy, tylko błagam, nie
mów mu o Marku.
-Mój ojciec. Nie pochwaliła się? Wystawił nas na bruk po tym
jak 70E zaszła w ciążę, a moim zdaniem jak będzie miała tyle lat co mama, to
zrobi się z niej włoski orzech. Już wygląda nieciekawie, z tym okropnym
brzuchem i blond kudłami. Chyba że ci się takie podobają, ale nie sądzę.
Wyglądasz na inteligentnego. Chociaż, mój tatuś też mi się wydawał. No powiedz,
nie staje ci na widok byle cizi z solarium, która tipsami by ci oczy wydrapała?-
nadejdzie kiedyś dzień, w którym ona zapłaci za te wszystkie dni, w których tak
bardzo mnie skompromitowała. Tym razem naprawdę nie dam sobie wmówić, że to
wszystko moja wina, bo ja przyprowadziłam tutaj Michała. Ona jest naprawdę zbyt
wygadana i nie ma żadnych granic.
-Nie. Mój Boże nie.- wychrypiał Michał i już miałam wkroczyć
do akcji, gdy znów zaczął coś tam mamrotać, a ja zamarłam, bojąc się głośniej
wypuścić powietrze, aby nie uronić ani słowa.
-Kompletnie mi się takie nie podobają. Raczej wolę brunetki
o delikatnych rysach i drobnej budowy, takie wiesz, malutkie. Z dużymi
brązowymi oczami. I lokami, najlepiej czarnymi, a jak mają takie cudne wypieki
na policzkach, to już jestem w niebie.-Stefa zachichotała głośno, a ja
odniosłam wrażenie, że coś tu jest bardzo nie tak.
Wszystko nie tak zaczęło się kilka tygodni temu, kiedy Marek
odszedł, a teraz nie tak miało swoją kontynuację.
-Mama ma jeszcze pieprzyka pod okiem, tutaj o i jest
naprawdę piękna, chociaż sama w to nie wierzy, a jeśli ją zranisz, to zginiesz
marnie, a twoje jaja zawisną w Energii.- odgłos odsuwanego krzesła sprawił mnie
w popłoch, więc wpadłam do kuchni, potykając się o własne nogi, a dwie pary
oczu lustrowały mnie podejrzliwym wzrokiem.
-O Zenka się potknęłam.- wzruszyłam ramionami. W tym
momencie zabrzęczał telefon Stefci i wybiegła jak poparzona, zostawiając nas
samych, nieziemsko skrępowanych. Przynajmniej ja taka byłam i wiele dałabym za
to, żeby Michał się ubrał, bo kompletnie mnie rozpraszał, paradując w
bokserkach i świecąc tą cudowną gołą klatą.
-Zrobię śniadanie.- zakomunikował i wstał, przeczesując moje
szafki kuchenne w poszukiwaniu różnych pierdów, takich jak mleko, jajka,
szynka, pieczarki i byłam pełna podziwu, gdy znalazł suszone pomidory.
Omlet był prawie tak dobry jak usta Winiarskiego, a cisza
tak ogromnie niezręczna, że aż włączyłam radio.
-Baśka, czemu mi nie powiedziałaś?- przerywa nagle jedzenie,
spoglądając na mnie z wyrzutem, jakby to była moja wina, że nie dał mi wczoraj
dojść do słowa, a ja naprawdę miałam zamiar wyznać mu wszystko i miałby pełne
prawo uciec z krzykiem. Ale nie mogłam mu nic zakomunikować, bo skutecznie mi
to uniemożliwiał ustami, dłońmi, nogami i torsem.
-Bo mieliśmy być tylko we dwoje.- zauważyłam, przypominając
sobie to, co szeptał gardłowo i pośpiesznie do mojego ucha.
-Słuszna uwaga.- zaśmiał się, zagłuszając Lanę del Rey i
rozmawiającą przez telefon Stefanię, a ja zastanawiam się, skąd on się wziął i
czemu nie za niego wyszłam za mąż. Po chwili znów wyzywam się od beznadziejnych
idiotek, bo odpowiedź jest banalnie
prosta: kiedy ja ciężko uczyłam się do matury, on kończył przedszkole; zapewne
zyskam opinię pedofila, gdy ludzie się o tym wszystkim dowiedzą, a dowiedzą
się, bo moja córka była straszną plotkarą: pewnie zaraz zadzwoni do Marka,
mojej matki, a ona opowie kilku swoim koleżankom z klubu emerytek, te zaś,
ogarnięte potworną zazdrością rozpowiedzą każdemu w promieniu kilometra i
zostanę zhańbiona w tym okrutnym mieście
i jedyne co mi pozostanie to wyprowadzka do ukochanego, klimatycznego Krakowa.
Piętnaście minut po jego wyjściu wciąż dotykałam policzka,
który pocałował na pożegnanie, wdychałam woń jego perfum i starałam się
unormować oddech, a w uszach pobrzmiewały mi jego pożegnalne słowa.
Baśka, cudnie było. Mimo wszystko.